Trzysta tysięcy gitar nam gra. Historia polskiej muzyki rozrywkowej. Lata 1958–1973
(Wydawnictwo Iskry)
Młodsi Czytelnicy TopGuitar mogą się zdziwić, że ta książka to już trzeci tom historii polskiej muzyki rozrywkowej. Tak, tak – wcześniej też się u nas grało, i to jak grało! Nie był to oczywiście rock and roll, tylko formy operetek, wodewilu, rewii itp. Potem nastąpiła epoka polskiego jazzu, która bezpośrednio poprzedzała narodziny rock and rolla, stylu ewoluującego do dzisiaj. Jak twierdzi Franciszek Walicki we wstępie do tej monumentalnej książki: „Dziś muzyka zwana rockową zamiera, zjada własny ogon, traci wiarygodność, nie tworzy niczego oryginalnego.
[quote_box_right]Dziś muzyka zwana rockową zamiera, zjada własny ogon, traci wiarygodność… – Franciszek Walicki[/quote_box_right]
To bezładna mieszanina popu, bluesa, disco, punka, rapu oraz mnóstwa innych gatunków, powstałych w bujnej wyobraźni ich domniemanych autorów”. Pan Franciszek miał być może na myśli zgubny eklektyzm, który często rozmywa przekaz, a którego nie było w latach, gdy tworzył on polską scenę bigbitową. Wówczas bigbit był jeden i pomimo setek zespołów wszyscy wykonawcy wiedzieli, o czym on jest: o buncie, o gitarach, o nowych czasach, o walce z cenzurą i gonieniu świata. Dlatego przetrwał i stał się siłą, która katalizowała młodzież politycznie, a także pomagała rodzić się prawdziwym diamentom, jak SBB, Breakout czy Niebiesko-Czarni.
Ta książka jest o tych czasach. Treść podzielono na dwadzieścia pięć rozdziałów, które przedstawiają najważniejsze zespoły, postacie oraz zjawiska, jakie pojawiały się w tym czasie. Po pierwsze, wielką sztuką jest napisanie takiego opasłego tomiszcza, by było ono porywające. Po drugie, zakres wiedzy i szczegółowość pracy Dariusza Michalskiego poraża – wielki talent muzycznego detektywa, który zadał sobie wielki trud podsumowania piętnastu lat polskiego rocka i naświetlenie, co w nim było najważniejszego. Te dwa fakty sprawiają, że czytałem tę pracę oniemiały z wrażenia i jednocześnie pełen radości, że ta wiedza już nie zginie – została, parafrazując Marka Grechutę, „ocalona od zapomnienia”.