(Armoury Records / Mystic Production)
Ta supergrupa złożona z samych wirtuozów z założenia nastawiona jest na prezentowanie podczas koncertów efektownego materiału i instrumentalnych popisów. Nie mając za wiele autorskiego materiału, muzycy włączyli do repertuaru swoje ulubione kawałki i – jak można było się tego spodziewać – większość z nich o progresywnym charakterze.
Tandem Sherinian/Portnoy zdecydowanie dominuje – w repertuarze są utwory Dream Theater, kawałki z płyt solowych Sheriniana i projektów Portnoya. Czy kawałki DT grają lepiej niż w oryginale? Ani lepiej, ani gorzej, ale na pewno efektownie. Kombinacja szybkich temp, podziałów, robiących wciąż wrażenie solówek może się podobać. Najlepiej jednak wypadają w klasykach fusion, jak „Stratus” i „The Pump”, gdzie MacAlpine dojrzale prowadzi tematy, dodając do tego naprawdę dobre, wyważone solówki, a kompozycje dają trochę oddechu po nawale gęstych kaskad dźwięków w progresywnych utworach.