(Mascot/Mystic)
Gitara i bas: Tony MacAlpine
SEVEN THE HARDWAY to obecnie kwintet, ale album zrealizowało trio: Tony, Mark Boals – śpiew i Virgil Donati na perkusji. Spodziewałem się, że będzie to ciężkie granie, ale nie podejrzewałem, że usłyszę progresywną wersję ALICE IN CHAINS, czyli skrzyżowanie chropowatości grunge z pomysłami, które spopularyzowało DREAM THEATER! Trio napisało bardzo ciekawe piosenki: ciężkie, dołujące, ale melodyjne i z klimatem (tu warto wspomnieć o „The Wall”), a fragmentami odpowiednio połamane jak w PLANET X. Pewne rozwiązania w dziedzinie riffologii budzą ewidentne skojarzenia z Cantrellem, ale takich solówek jak tutaj żaden spec od grunge’u raczej Wam nie zagra! MacAlpine w ogóle gra tutaj zadzwiająco: ciężko, agresywnie, ale zupełnie inaczej niż przed laty i daleko mu do neoromantycznego metalu, jaki prezentował na solowych płytach. W „Solitary Man” dopowiada gitarą refreny do wokalu i wymiata fenomenalne solo, w „Where I’m Going” zaskakuje brzmieniami i delikatnością (akustyczna gitara i fortepian), a następne utwory, ciężkie jak brygada czołgów, ozdabia niezwykle lekkimi, melodyjnymi i dramatycznymi solami. Mnie wpadły w ucho popisy w „Blame” i „The Cage”, ale pozostałym także niczego nie można zarzucić. Widać, że wspólne granie z Vaiem miało wpływ na styl jego gry i cieszy mnie, że MacAlpine dalej rozwija się jako instrumentalista i muzyk.
Piotr Nowicki