O wyjątkowości Tubasa świadczy jednak to, że za dwoma raperami stoi żywy zespół, dzięki któremu muzyka nabiera znacznie głębszego wymiaru. Pomijając oczywistą funkcję, jaką pełni perkusyjny beat i basowy groove, na którym swoje partie kleją klawisze i gitara ubarwione wstawkami z gramofonów i sampli, muzycy nieustannie bawią się stylami i aranżami. W jednym momencie na przykład gitara brzmi jak wyjęta z kawałka Red Hot Chili Peppers, innym razem niczym z przeboju Lenny’ego Kravitza, doszukałem się nawet riffowego cytatu z Toma Morello. Z drugiej strony na płycie jest też sporo elementów jazzowych, funkowych czy soulowych, a wszystko dopracowane w takich szczegółach, że nie pozwala słuchaczowi się nudzić.
Rzadko zdarzają się tak bezpretensjonalne i pełne pozytywnej energii płyty, które łyka się w całości od początku do końca. Tubas Składowski ma wszystko, czego potrzeba, by zaistnieć na scenie: świetne teksty, znakomity warsztat wykonawczy, brzmieniową różnorodność i własny styl, a przede wszystkim naturalność i dużo dystansu do siebie. „Bez konserwantów” to rewelacyjnie zrealizowany, ambitny hip-hop nie tylko dla fanów gatunku. Płytę można odsłuchać za darmo w Internecie oraz zamówić w formie fizycznej bezpośrednio na stronie zespołu.
Mikołaj Służewski