Niewielu gitarzystów w tak młodym wieku doczekało się własnej sygnatury Fendera, a John zaczął firmować stratocastera w wieku 28 lat! Sprawdźmy jakiego sprzętu używa John i skąd pochodzi jego brzmienie.
Gitary
Fender John Mayer Stratocaster w wersji 3-Color Sunburst jest gitarą, która bardzo przypomina instrument innego mistrza – Steviego Raya Vaughana. Nie da się ukryć, że John od lat jest zafascynowany muzyką, jaką zostawił po sobie SRV. Używa tych samych wzmacniaczy Dumble (Steel String Singer oraz ODS), a nawet zatrudnia technicznego, który przez wiele lat pracował dla Steviego (mowa o René Martinezie, który pracował również dla Prince’a oraz Micka Jonesa).

Jedną z ulubionych gitar Johna Mayera jest czarny stratocaster nazwany przez niego The Black One. W zasadzie trzeba doprecyzować, że gitara była kiedyś czarna, bo obecnie prawie wcale nie posiada już lakieru. John mówi, że to nie dlatego, że chciał mieć gitarę jak Stevie Ray Vaughan (jego mocno sfatygowany Number One), ale dlatego, że zauważył lepszy rezonans instrumentu bez lakieru. Chciał po prostu, aby drewno mogło oddychać. Razem z lutnikami Fendera stworzył projekt, którego celem było odtworzenie instrumentu w dwóch postaciach.
Pierwsza z nich to super limitowana wersja z Custom Shopu w liczbie 83 sztuk. Dokładnie taka jak Black One Mayera. Nawet najmniejsze rysy i zadrapania zostały wiernie odtworzone przez lutników, którzy pracowali już przy podobnych projektach, jak np. gitary SRV. Druga linia to nielimitowana wersja dostępna dla „przeciętnego amerykańskiego Kowalskiego”. Ostatecznie gitara w limitowanej edycji 500 egzemplarzy posiada olchowy korpus, poliuretanowy lakier, palisandrową podstrunnicę, progi Dunlop 6105, przetworniki Big Dipper oraz złoty osprzęt, w tym złote klucze Schallera z charakterystycznymi perłowymi pokrętłami.

Gitarzysta od wielu lat współpracuje z firmą Martin. Docenia, że są otwarci na nowe pomysły i najbardziej odjechane idee, że uświadamiali go, skąd biorą się pewne kwestie związane z budową gitar, i szybko przystępują do realizacji jego pomysłów. Współpraca zaczęła się w 2003 roku, a muzyk do projektów gitar wniósł duże poczucie estetyki i własne pomysły na detale wykończenia instrumentów. Pierwszą limitowaną edycją gitary sygnowaną nazwiskiem Mayera był model OM 28 – gitara, której czterysta cztery egzemplarze rozeszły się w mgnieniu oka. Sukces uświadomił firmie, że dobrze byłoby zacząć produkcję bardziej dostępnego dla przeciętnego odbiorcy modelu OMJM.

Według Mayera wiele jest jeszcze do zrobienia, jeśli chodzi o estetykę gitary, stąd zgłasza konstruktorom z Martina różne pomysły, jak np. monogramy. Zazwyczaj gdy przystępuje do nagrania nowej płyty, lubi mieć również nowy instrument, jakiś nowy model, który mu się spodoba i spowoduje, że z pasją odda się pisaniu muzyki. Takim modelem jest Stagecoach, czyli Martin 00-45 S.C., unikat, który zaprezentowano na targach NAMM w Stanach w 2012 roku. To mniejsza gitara, której dźwięk i barwa zaprzeczają powszechnemu mniemaniu, że mniejsze gitary mają mniejszy sound. Jest pięknie wykończona, z nadzwyczajną starannością jeśli chodzi o detale, unikalnie wygląda i brzmi. Powstało tylko dwadzieścia pięć sztuk tego modelu, które oferowano w zaporowej cenie niespełna czternastu tysięcy dolarów za gitarę! „Takie mniejsze gitary zawsze mnie inspirowały” – reklamował je Mayer, a powstanie tej inspirowały starsze modele Martina jak zwymiarowane na 00 modele z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych kojarzące się ze wspaniałymi piosenkami, które na nich napisano.
Takie mniejsze gitary zawsze mnie inspirowały. To taka gitara kowbojska, myśląc o niej, wyobrażałem sobie, jaką muzykę napisaliby kowboje roku 2012
Tych gitar jest tylko dwadzieścia pięć, ale John ma nadzieję, że świadomość istnienia tego instrumentu zainspiruje ludzi do sięgnięcia po taki właśnie typ gitary, mającej jedynie dwanaście progów, bez cutawaya. Niektórzy uważają, że taki model ogranicza artystę, choć według Mayera pomaga on uprościć formę, bo by napisać utwór, nie trzeba mieć aż dziewiętnastu progów. „To taka gitara kowbojska” – opowiadał o niej Mayer. „Myśląc o niej, wyobrażałem sobie, jaką muzykę napisaliby kowboje roku 2012.”
W 2018 roku współpraca Paula Reeda Smitha z amerykańskim gitarzystą, wokalistą i producentem Johnem Mayerem zaowocowała instrumentem sygnowanym przez tego ostatniego. PRS Silver Sky to rezultat ponad dwóch i pół roku wspólnych prac nad tym modelem, który – inspirowany instrumentami vintage – jest jednocześnie znajomy i wyjątkowy jak na firmę PRS. Tworząc tę gitarę Mayer i Smith zaczerpnęli inspirację ze swoich ulubionych elementów instrumentów z lat 1963-64, a z ich połączenia powstała wyidealizowana wersja gitary vintage z pickupami jednocewkowymi.

Wśród cech wyróżniających model PRS Silver Sky jest „odwrócona” główka PRS, blokowane klucze w stylu vintage, menzura równa 25.5 cala, przykręcana klonowa szyjka o specjalnym profilu 635JM, radius podstrunnicy 7.25”, stalowy mostek tremolo oraz trzy specjalnie zaprojektowane przetworniki jednocewkowe PRS 635JM z odpowiednio dostrojoną elektroniką (jedno pokrętło VOLUME i dwa TONE, 5-pozycyjny przełącznik). Gitara charakteryzuje się ponadto olchowym korpusem i palisandrową podstrunnicą.
Wzmacniacze i kolumny
Podstawą nagłośnienia gitar Johna Mayera są wspomniane wzmacniacze Dumble (najczęściej Steel String Singer – potężnie i czysto brzmiący head, wg Martineza jeden z najlepszych wzmacniaczy w ogóle), stuwatowy Two-Rock John Mayer Signature (bazujący na schemacie Dumble) oraz Fender Band Master (ten z kolei był pierwowzorem Dumble’a) – po prostu fenderowski ton w najlepszym wydaniu. Wszystkie one w końcówce mocy posiadają lampy 6L6 i standardowo napędzają kolumny Two-Rock 2 × 12.

Podczas koncertu na Crossroads Festival John używał czterech półotwartych kolumn 2 × 12 Alessandro, wykonanych z litego drewna z głośnikami Celestion Gold Alnico, Neo Century oraz G12-65. Trzy wzmacniacze, ponieważ każdy z nich swoje najlepsze brzmienie uzyskuje przy odpowiednim ustawieniu głośności, korekcji, gainu. Każdy też brzmi inaczej i nie ma jednego wzmacniacza do wszystkiego.

Efekty
Oprócz gitar i wzmacniaczy w brzmieniu Johna Mayera bardzo istotnych jest też kilka efektów. Ważnym elementem zestawu jest preamp Avalon, do którego John podłącza swojego sygnowanego Martina OMJM.

Urządzenia są zarządzane przez transparentny system Bradshawa, gdzie większość efektów znajduje się w racku. Są tam dwa modele słynnego Adrenalinn (wersja II oraz III), efektu opracowanego przez Rogera Linna. Ten sprzęt jest odpowiedzialny za brzmienie takich piosenek jak „Biger Than My Body” czy „I Don’t Trust Myself”. Bardzo ważnym efektem jest też leslie, po którego John często sięga w oryginalnej „dużej” postaci. Zamiast dużego leslie dobrze spisują się też Korg G4 Leslie Simulator oraz H&K Rotosphere.
John sporo eksperymentuje z nowościami. Bardzo często zmienia pedały wah wah, używa różnych overdrive’ów, a ostatnio sięgnął również po urządzenia Pete’a Cornisha, który zbudował dla niego TesTM Delay.