Oczywiście największą dumą konstruktorów jest masywny przester, jaki uzyskamy już po połowie skali potencjometru drive. Nowocześnie brzmiący z pełnym pasmem i drobnym ziarnem – bardzo zwarty i skuteczny w każdym zakresie częstotliwości. Dopiero pod koniec skali pojawia się słyszalna kompresja, która przyda się do gry solowej. Dodatkowe uaktywnienie funkcji pre boost tu już właściwie formalność – nie wzrasta i tak już kosmiczny poziom przesterowania, lecz jeszcze bardziej wzmaga się kompresja i sustain, który wydłuża dźwięki w nieskończoność.
Wzmacniacz Laney TI15 112 został zaprojektowany do realizacji mocnych przesterów i w tym czuje się najlepiej. Pomimo, że mamy do czynienia z małym, piętnastowatowym combo, masywne brzmienie, które emituje, jest naprawdę zaskakujące. Głośne, bardzo głośne i gdyby nie dane zawarte w instrukcji, ciężko byłoby uwierzyć w tę niewielką przecież moc.
Czy ten wzmacniacz różni się jakoś szczególnie od podobnych, innych producentów? Na pierwszy rzut oka nie, ale wystarczy ustawić przesterowaną barwę, żeby dostrzec efekty współpracy z Tonym Iommim. Potężne brzmienie, zamknięte w niewielkiej obudowie, które z łatwością wydobędziemy nawet w domu, korzystając z w pełni wysterowanych lamp w jednowatowym trybie pracy.