Jeśli mielibyśmy wymienić producentów gitar akustycznych, na pewno w pierwszej dziesiątce znalazła by się marka Takamine. Firma z ponad półwieczną tradycją jakością wykonania zaskarbiła sobie sympatię wielu gitarzystów.
Widoczna w ostatnim czasie popularność małych akustyków w typie „New Yorker” czyli z charakterystycznym małym korpusem, obiła się echem także wśród nowych propozycji japońskiej manufaktury. W ofercie aktualnie znajduje się kilka modeli tego typu, a testowany GY11 należy do gitar z bardziej przystępnego przedziału cenowego.
Według zapewnień firmy to świetny instrument do akustycznego bluesa, fingerstyle czy muzyki etnicznej. Zestawmy to z subiektywnymi doznaniami.

Budowa
Zabieram się zatem do wydobycia „śpiącej królewny” z kartonowej trumny i plastikowego kokonu. Dominuje brąz. Mamy więc do czynienia albo ze stałą bywalczynią solariów, albo przybyszem z ciepłych krajów. Jednak to drugie.
Cała gitara wykonana jest z afrykańskich gatunków drewna. Smukły i podłużny korpus z sapele, a gryf z mahoniu. Projektanci postawili w przypadku GY 11 na surowy acz elegancki minimalizm. Mamy więc przestrzeń matowego, ciemnego brązu zestawionego z delikatnymi, czarno-białymi akcentami w postaci ożyłkowania korpusu z jego centralnym punktem – rozetą. Czarne i białe pierścienie różnej grubości okalające otwór rezonansowy to przecież rozwiązanie oczywiste, a jednak bardzo harmonijne wpływające na nasz zmysł estetyczny. Na liście materiałów mamy także drewno laurowe. Wykonano z niego mostek i podstrunnicę. Małe kropki wyznaczające pozycje pomiędzy dwudziestoma progami nabitymi według menzury 644 mm, konsekwentnie realizują formułę: „im mniej tym lepiej”.
Główka to konstrukcja wzorowana na gitarach klasycznych, z dwoma podłużnymi otworami i trzpieniami stroików ustawionymi jej płaszczyźnie. Jej ażurowość oraz nakładka z ciemnego palisandru dodają elegancji, którą podkreślają dodatkowo pozłacane elementy stroików. W tym kontekście nazwa producenta napisana charakterystycznym, zamaszystym stylem komponuje się idealnie.
Tak się zatraciłem w śledzeniu wszelkich krągłości, że prawie przeoczyłem panel systemu TP 4T. Gitara może być zatem użyta wraz ze wzmacniaczem w głośniejszym kontekście. Preamp to układ znany z gitar Takamine, gdzie pod gniazdem baterii i dużym wyświetlaczem stroika mamy trzy suwaki korektora oraz gałkę głośności. Gniazdo znajdziemy w zaczepie paska, oczywiście pozłacanym.

Wrażenia
Po mieszanych uczuciach związanych z surowym, matowym wykończeniem gitara szybko zjednuje sobie „operatora”. To ze względu na dużą łatwość i przystępność manualną. Gryf o profilu płaskie C i szerokości 42,5 mm na siodełku to bardzo dobry punkt wyjścia. Dość łatwo przychodzi nam poczucie komfortu lewej ręki. Osobiście obniżyłbym lekko struny, ale w przypadku tego „parametru” to sprawa bardzo indywidualna. Pod względem dopracowania szczegółów Takamine zasługuje na pochwałę. Progi nabite i wykończone wzorowo, wszelkie listwy bindingu wklejone idealnie – brawo! Korpus ze względu na swoją filigranowość od razu dopasowuje się do ciała, także trudno się od tej „czekoladki” odkleić. Dostęp do pozycji powyżej XV jest trudny. Ale nie po to stworzono tę drobinkę. To raczej gawędziarka, która cicho snuje swoje legendy, a do tego nie musimy zapuszczać się w tak wysokie rejestry.
Gitara nie powala szerokością brzmienia. Tego się spodziewałem biorąc pod uwagę rozmiary pudła rezonansowego i budowę. Użycie sklejki jako materiału konstrukcyjnego zawęziło odrobinę pasmo pozbawiając instrument szlachetnej głębi. Dodatkowo drewno Sapele akcentuje wyższe częstotliwości, w porównaniu np. z mahoniem, z którym często jest zestawiane z racji podobnego wyglądu. Efekt jest zatem trochę „pudełkowy” z przewagą środkowego pasma i czytelnego ataku.
Ma to swój duży urok, tworząc od razu bardzo kameralny nastrój. Gitara nie sili się na przekrzyczenie wszystkich i wszystkiego. Szczerze mówiąc wciągnęła mnie po chwili w swoja opowieść inspirując do zupełnie innej gry.
Ten tembr może być znakomitym orężem w rękach śpiewających wokalistów lub w małych, akustycznych folkowych lub bluesowych składach. Rozmiar „czekoladki” może być jej dużą zaletą. Dzięki temu uda się ją zabrać na wakacyjną eskapadę. Pod tym względem także konstrukcja ze sklejki czyni gitarę odporniejszą na trudy podróży. Przystawka piezo nie daje nam powodów do narzekań. Brzmi poprawnie, choć trochę „sucho”. Struny mają równy balans, a trzystopniowa korekcja dająca nam dodatkową możliwość regulacji barwy, działa płynnie i skutecznie.

Podsumowanie
Bardzo surowy, minimalistyczny wygląd nie wszystkim może przypaść do gustu. Jednak osoby, które poczują sympatię do tej „filigranowej laleczki” nie powinni obawiać się przykrych niespodzianek. Takamine GY11 w swoim przedziale cenowym oferuje bardzo dobrą jakość wykonania, a piezo z wbudowanym stroikiem to dodatkowy atut poszerzający obszar jej zastosowań. Gitara może być dobrą propozycją dla osób o drobniejszej budowie, które w naturalny sposób osiągną komfortową pozycję gry.
Wideo – film prezentacja gitary Takamine GY11ME-NS
Dystrybucja: www.zibi.pl
Producent: https://takamine.pl/