Co wybrać, gitarę, czy bas? Jakie będą konsekwencje tego wyboru? Czy łatwo przeskoczyć później z gitary na bas lub odwrotnie? Postaraliśmy się odpowiedzieć na te pytania w tym artykule. Gryfy w górę!
Kiedy niespodziewanie w naszej głowie pojawia się pomysł, by z biernego słuchacza stać się twórcą, staniemy przed dylematem, co chcemy robić na scenie i jaką rolę odgrywać w zespole. Większość z nas wskazuje na gitarę elektryczną jako pierwszy wybór i chyba faktycznie na dowolnej „giełdzie” pracy dla muzyków, gitarzystów jest najwięcej. Potem pewnie są basiści i wokaliści, a stawkę zamykają perkusiści i klawiszowcy.
Jeśli chodzi o realia, nazwijmy to, rynkowe, to basiści są bardziej poszukiwani od gitarzystów ze względu na to, że są rzadszym gatunkiem. Mnóstwo ludzi gra na gitarze elektrycznej i wielu robi to całkiem dobrze, natomiast znaleźć solidnego basistę, który nie będzie chciał popisywać się solowo, tylko stworzy solidną podstawę rytmiczno – harmoniczną, to już sztuka.
Basiści są bardziej poszukiwani od gitarzystów ze względu na to, że są rzadszym gatunkiem. Mnóstwo ludzi gra na gitarze elektrycznej i wielu robi to całkiem dobrze, natomiast znaleźć solidnego basistę, który nie będzie chciał popisywać się solowo, tylko stworzy solidną podstawę rytmiczno – harmoniczną, to już sztuka
Jeśli ktoś pomyślał teraz, że to bzdura, że powinno być ich mniej więcej tyle samo, bo każdy zespół potrzebuje perkusisty i basisty, to pomyślmy, ile kapel funkcjonuje z dwoma gitarzystami w składzie i ilu gitarzystów działa jako muzycy sesyjni, bez stałego zespołu. Skupmy się teraz na gitarze i basie, jako podstawowych instrumentach rockowego składu.

Gitara czy bas? Decyzja.
Gdy tworzymy zgraną paczkę kumpli i kumpeli z podwórka, decydując się założyć nasz pierwszy zespół, często podział funkcji jest dziełem przypadku i na początku nie jest w żaden sposób wiążący. Ustala się to „na czuja”, intuicyjnie, albo zgodnie z pierwszymi muzycznymi fascynacjami. Potem przychodzi czas na zakup instrumentów i to jest ten pierwszy ważny moment, kiedy nasza decyzja jest w jakiś sposób wiążąca.
Jednocześnie decyzja podjęta w wieku, dajmy na to 15 lat, nie oznacza, że będzie to nasz wybór do końca życia, ale na pewno mamy pierwszy punkt zwrotny w naszej muzycznej drodze. Potem przychodzi zderzenie z rzeczywistością, czyli koniecznością opanowania instrumentu w stopniu przynajmniej średnim. Tutaj wiele zależy od tego, czy poczuliśmy z nim więź, czy nasz zespół jest aktywny, robimy próby, spotykamy się, gadamy o muzyce, wymieniamy fascynacjami i inspiracjami, jednym słowem, czy nakręcamy się nawzajem i czy zespół rokuje na przyszłość. Celowo nie zakładam tu chęci gitarzysty lub basisty, by zostać „jutuberem”, bo nie o to raczej chodzi w grze na instrumencie…

Z własnego doświadczenia wiem, że basistą często zostaje się z konieczności, z potrzeby danej chwili, a nie ze świadomego wolnego wyboru. W związku z tym, drugim przypadkiem wyboru, tym razem związanym z „okolicznościami”, jest sytuacja, gdy na początku, przed założeniem pierwszej kapeli, każdy gdzieś tam w domu już gra i to najczęściej na gitarze. Potem spotykamy się jeszcze nie na próbach, ale już wspólnie muzykując i okazuje się, że jeden gra na gitarze lepiej, drugi gorzej. To jest ten moment, w którym trzeba podjąć decyzję – albo robimy skład z dwoma gitarami i szukamy basisty, albo jeden z nas, zazwyczaj tej mniej wyćwiczony, decyduje się przeskoczyć na bas.
Może to się okazać jedną z najważniejszych decyzji w życiu i wielu basistów dziękuje losowi, że tak to się potoczyło. Jest jeszcze jedna korzyść z przesiadki z gitary na bas. Na pewno kiedyś przyjdzie taki moment, że zechcemy napisać pierwsze własne utwory i wówczas okaże się, że z gitarą w rękach, z którą byliśmy już zaznajomieni, przychodzi to łatwiej niż z basem. Owszem, można komponować korzystając z basówki, ale z samej „harmonicznej” natury basu niesie to ze sobą pewne ograniczenia. Jeśli nie gramy na klawiszach, czy pianie, to gitara wydaje się być drugim najlepszym instrumentem pomocnym przy songwritingu.
Owszem, można komponować korzystając z basówki, ale z samej „harmonicznej” natury basu niesie to ze sobą pewne ograniczenia. Jeśli nie gramy na klawiszach, czy pianie, to gitara wydaje się być drugim najlepszym instrumentem pomocnym przy songwritingu

Mitologia
Porzućmy mity, że „gitarzysta ma lepsze powodzenie”, albo, że zawsze będzie bardziej znany niż basista. Wszystko zależy od naszego sposobu bycia, charakteru, wizerunku na scenie, dążeń i cech osobowych, które albo nas wyróżnią albo sprawią, że będziemy w cieniu. Owszem, basista może z wyboru pozostawać nieco cofnięty, ale kto mu zabroni robić show jak Flea?
Jeszcze większą bzdurą jest myślenie, że ponieważ „bas ma tylko cztery struny”, to łatwiej jest na nim grać niż na gitarze elektrycznej. Zupełnie inna technika gry, dłuższa menzura, grubsze struny są wręcz bardziej wymagające. Aby zagrać akord na basie musimy włożyć w to więcej siły, niż gdy łapiemy go na gitarze. Podobnie z riffem, czy solówką. A jeśli ktoś dalej mówi, że gra na basie jest łatwiejsza niż na gitarze, to znaczy, że po prosty nie gra na nim prawidłowo.
Mitem jest także przeświadczenie, że gitarzyści i basiści to jakieś osobne zbiory niemające części wspólnych. Otóż prawda jest taka, że wielu gitarzystów potrafi zagrać na basie i odwrotnie, wielu basistów umie grać na gitarze. Przesiadka z jednego instrumentu na drugi nie jest jakoś wyjątkowo trudna, wystarczy dopasować aparat gry do danego instrumentu (co, owszem, może zabrać trochę czasu). Szybko przekonamy się wówczas, że, czy palcami, czy kostką, będziemy umieli zagrać na drugim instrumencie przynajmniej w stopniu podstawowym. Także bycie basistą wcale nie musi wiązać się z jakimś ograniczeniem.
Mitem nie jest natomiast to, że bas jest w pewnych sytuacjach gorzej słyszalny. Jeśli słuchami muzyki przez głośniczki w laptopie, albo małe kuchenne radyjko, basu możemy w ogóle nie usłyszeć, ponieważ takie głośniki nie mają szans przenieść niskich pasm. Gitara elektryczna będzie za to słyszalna zawsze, ale co z tego skoro miks utworu w takim przypadku będzie drastycznie przekłamany.
No i ostatni mit, który ma w sobie ziarnko prawdy, to stereotyp gitarzysty, który jest chimeryczny, ekscentryczny i skupiony na sobie. Na cóż, doświadczenie wskazuje, że tak bywa, ale oczywiście nie jest to jakaś norma. Każdy ma prawo czuć się wyjątkowo, bo jesteśmy wyjątkowi, ale jakoś tak się utarło, że basiści mają w sobie nieco więcej pokory niż gitarzyści.
Każdy ma prawo czuć się wyjątkowo, bo jesteśmy wyjątkowi, ale jakoś tak się utarło, że basiści mają w sobie nieco więcej pokory niż gitarzyści

Ponieważ wg Redakcji TopGuitar ani gitara elektryczna, ani bas, jeśli są dobrze wykonane, nie mają minusów (po prostu kochamy je wszystkie!), przedstawiamy poniżej zalety tych instrumentów. Różnią się one nieco od siebie i dlatego powinny ułatwić zadanie tym, którzy zastanawiają się nad wyborem pierwszego instrumentu „na chłodno”.
Plusy gitary
+ Relatywnie większy wybór instrumentów, wzmacniaczy i efektów na rynku
+ Zawsze słyszalna
+ Pomaga komponować
+ Muzycznie pozwala na więcej – można „zabłysnąć”
+ Ułatwia „liderowanie” w zespole
+ Trochę łatwiej ją transportować
+ Nie ma lepszego instrumentu do grania riffów
Plusy basu
+ Trwalszy, trudniej go uszkodzić mechanicznie
+ Daje podstawę brzmienia zespołu
+ Generuje więcej wrażeń psychoakustycznych wśród słuchaczy
+ Często decyduje o harmonii i podziałach rytmicznych utworu
+ Pozwala pozostać w cieniu nawet gdy zespół osiąga sukces
+ Uczy pokory, konsekwencji i pracy dla ogółu
