Portal Loudersound.com opublikował wspomnienia Jimmy’ego Page’a, który ujawnia, jak wyczarował swoje solo do „Stairway To Heaven” z pomocą, jak to określił, „magicznej” gitary. Trzeba przyznać, że wersje wydarzeń Page’a i realizatora nagrań, Andy Johnsa, różnią się nieco od siebie…
Kto by pomyślał w 1971 roku, że 50 lat później płyta nazwana „Led Zeppelin IV” będzie jedną z najlepszych w historii rocka. A „Stairway To Heaven” jednym z najwspanialszych kawałków w historii muzyki w ogóle? Pewnie niewielu, ale prawda jest taka, że po upływie półwiecza ta muzyka nadal żyje, co czyni ją ponadczasową par exellance. Stało się tak także dzięki najlepszej według wielu solówce Page’a ever. Oddajmy mu głos.
„Zawsze grałem solówki na gitarze pod koniec, gdy wokale były gotowe, a wszelkie overduby były już dołączone. W takich okolicznościach jest już bas, elektryk, gitara 12-strunowa i całe mnóstwo pozostałych rzeczy. Zawsze rejestruję solo na końcu, ponieważ wówczas naprawdę żyjesz już tym utworem i będąc producentem, nadzorowałeś już wszystkie overduby, które się pojawiły.”
„Tak w zasadzie to wyciągnąłem mojego Telecastera, żeby zagrać to solo. Mimo że generalnie grałem na Les Paulach, to właśnie na nim chciałem nagrać ten kawałek. To był ten sam Telecaster, na którym grałem na pierwszym albumie i ten, który dał mi Jeff Beck, którego używałem w The Yardbirds. Kawał naprawdę magicznej gitary.”
To był ten sam Telecaster, na którym grałem na pierwszym albumie – ten, który dał mi Jeff Beck, którego używałem w The Yardbirds. Kawał naprawdę magicznej gitary
Jak wspomina Page, nie było większych problemów podczas nagrywania tej solówki: „Po prostu powiedziałem: 'Lecimy z tym’, wziąłem głęboki oddech – to jest to, co zwykle robię – i poszło. Miałem kilka wpadek, ponieważ nie miałeś wtedy tylu opcji, ile miałbyś teraz. Ustaliłem tylko, jak właściwie powinienem w to wejść – pierwsze dwie lub trzy nuty, potem już nic więcej nie było wymyślone, po prostu to zagrałem.”
Ustaliłem tylko, jak właściwie powinienem w to wejść – pierwsze dwie lub trzy nuty, potem już nic więcej nie było wymyślone, po prostu to zagrałem
Realizator Andy Johns nieco inaczej to wspomina. Był w reżyserce, gdy Page nagrywał swoje solo, a jego wspomnienie było takie, że gitarzysta Led Zeppelin początkowo „miał trochę kłopotów z solówką”: „Nie do końca miał to ogarnięte. Pamiętam, jak siedziałem w reżyserce z Jimmym, on stał obok mnie, wykonał kilka tejków, ale one prowadziły donikąd. Widziałem, że popadał w paranoję, więc ja też zacząłem popadać w paranoję.”
Nie do końca miał to ogarnięte. Pamiętam, jak siedziałem w reżyserce z Jimmym, on stał obok mnie, wykonał kilka tejków, ale one prowadziły donikąd. Widziałem, że popadał w paranoję, więc ja też zacząłem popadać w paranoję
„Odwróciłem się i powiedziałem: 'Doprowadzasz mnie do paranoi. A on powiedział: 'Nie, to ty doprowadzasz mnie do paranoi!’. A potem: bang! Przy kolejnej próbie dostał to, co chciał. Oczywiście to naprawdę wspaniałe solo. Page był po prostu niewiarygodny.”
„To nie znaczy, że kiedykolwiek zagrałem lepsze, niż to na płycie. Jest tym, czym jest i można powiedzieć, że po prostu leci. To nie jest trudna solówka (…) to raczej strumień świadomości. Czy na 'Stairway To Heaven’ jest moje najlepsze solo na gitarze w Zeppelinach? Nie, ale jest cholernie dobre. Jeśli wszyscy mówią, że to moje najlepsze solo, to świetnie, ale są też inne, które lubię.”
Czy na 'Stairway To Heaven’ jest moje najlepsze solo na gitarze w Zeppelinach? Nie, ale jest cholernie dobre. Jeśli wszyscy mówią, że to moje najlepsze solo, to świetnie, ale są też inne, które lubię