(Frontiers Records)
Gitary: Alex Beyrodt
Bas: Mat Sinner
Toto formalnie nie istnieje, ale zapotrzebowanie na melodyjne refreny z rockowym zadziorem było, jest i będzie (vide: casus Journey) Nic dziwnego, że znany z Toto wokalista połączył siły z Jimim Jamisonem, frontmanem Survivor, i posiłkując się piosenkami uznanych autorów (wśród nich m.in. Richard Page, Randy Goodrum i John Waite), postanowili zarobić na fanach zgłodniałych riffów i refrenów na miarę Toto, Journey, Mr. Mister.
Utwory są dobrze napisane i niezgorzej zaśpiewane, choć niektóre patenty aranżacyjne, chórki i ograne progresje akordów przypominają jako żywo rozwiązania z dorobku wyżej wymienionych kapel oraz paru innych. Panowie jednakże mocno angażują się w utwory i ten optymistyczny duch jest wyraźnie na płycie słyszalny. Alex Beyrodt pokazuje, że nauki mistrzów wiosła pokroju Lukathera i Schona nie są mu obce, choć daleko mu do zamaszystych solówek pierwszego oraz dynamiki i fantazji drugiego. Gra poprawnie i tyle ile trzeba, choć nad brzmieniem mógłby popracować. Nie każdemu pasować musi styl i realizacja, ale jeśli chcecie nauczyć się muzycznego rzemiosła w starym sprawdzonym stylu lub odbyć sentymentalną podróż, to powinniście przesłuchać ten album.
Piotr Nowicki