To, że Framus ma w swojej ofercie gitary typo parlor, to tylko powód do dumy dla tego producenta, bo ukłon w stronę młodszych gitarzystów. Zwłaszcza teraz, gdy rozpoczął się nowy rok szkolny, otrząsnęliśmy się już z szoku i czas zacząć zajęcia dodatkowe w postaci lekcji gitary. Dla wszystkich młodych osób, które zaczynają swoją przygodę z gitarą, Framus Parlor będzie doskonałeym instrumentem na start
Wiadomo, że w przypadku gitar akustycznych określenie parlor odnosi się do instrumentów o nieco mniejszych rozmiarach. Pamiętajmy, że gitary parlor zostały wymyślone, a na pewno wprowadzone do seryjnej produkcji, przez F.C. Martina w połowie XIX wieku i wówczas sprzedawane były na masową skalę. Sporadycznie nazywano ją „gitarą salonową”, bo z racji swojej specyfikacji trafiała do wielu mieszczańskich domów, ale była także szczególnie popularna wśród artystów bluesowych i folkowych. W Europie kształt parlor był szczególnie popularny w epoce jazzu, natomiast pierwsze gitary parlor marki Framusa pojawiły się w latach 60. kiedy to nastąpił rozkwit firmy. Gitary Parlor są idealne do podróży i gra się na nich bardzo wygodnie, będą więc dobrym wyborem np. w przypadku dzieci, a ostatnio ten rodzaj gitary akustycznej przeżywa chyba renesans, może za sprawą Eda Sheerana, który jawnie i ostentacyjnie zwykł występować właśnie z takim małym wiosełkiem.
Budowa
Jak zostało powiedziane Framus Parlor FR FP 14 SV VNT posiada korpus typu Parlor o menzurze 628 mm, co oznacza, że jest to wartość większa od instrumentów „3/4” o plasuje się gdzieś w okolicach menzur gitar elektrycznych. Top wykonano z litego świerku sitkajskiego i chwała im za to, bo sklejka w połączeniu z tej wielkości korpusem, mogłaby nie zabrzmieć zbyt pięknie. A tak, jak przekonamy się w akapicie o brzmieniu, nie mamy w tym wzglęcie powodów do reklamacji. Ten lity top wspierają mahoniowe boki i tył (wykonane z odmiany entandrophragma cylindricum). W to solidne pudło wklejono mahoniowy gryf (z tego samego gatunku) a na niego nakładkę w postaci podstrunnicy ze wschodnioindyjskiego palisandru (dalbergia latifolia). Wygląda to pięknie sprawiając wrażenie zwartej, solidnej konstrukcji. Wykończenie to Vintage Transparent Natural Tinted High Polish co w naszym języku oznacza cienką warstwę lakieru na wysoki połysk. Jeśli dodamy do tego elementy typowo estetyczne jak binding z materiału tortoise z konturem w kolorze czarno/kościano/czarnym, kropkowe markery oraz wysmakowaną rozetę, będziemy mielo obraz całkiem eleganckiego wiosła za bardzo przystępne pieniądze.
Lecimy dalej. Radius podstrunnicy to 16 cali, a temu wygięciu poddano także 18 progów nickel silver medium. Struny z jednej strony opierają się na kościanym siodełku, a z drugiej na kompensowanym, kościanym podstawku, będącym elementem mostka ponowanie z palisandru wschodnioindyjskiego. Drewniane elementy gitary kończą się hebanowymi kołkami mostka. Poziome klucze posiadają przełożenie 15:1, ale aby nastroić naszego parlora trzeba się trochę nagimnastykować. Nie wiem z czego to wynika, być może z minimalnego luzu na przekładniach, ale gdy „odpuszczamy” strunę, strój nie obniża się tak płynnie i od razu jak w przypadku obrotu klucza w drugą stronę. W każdym razie pokładowy tuner pozwala ostatecznie precyzyjnie nastroić instrument. Jeśli jesteśmy już przy elektronice… W naszym Framusie zainstalowano pickupy Fishman Sonicore piezo oraz preamp Fishman Isys+, posiadający kontrolery Volume, Bass, Treble, a także przyciski Tuner i Phase. Instrument sprzedawany jest z w zestawie z kluczem imbusowym i zapasowym kołkiem do mostka jak również czarną, samoprzylepną maskownicą i posiada 4-letnią gwarancję W-Music Distribution (wymagana rejestracja produktu).
Komfort gry i brzmienie
Gitara nie posiada cutawaya, ale przy tych rozmiarach nawet dla młodych użytkowników nie jest problemem dotarcie do pozycji powyżej XII progu. Potencjalnym problemem natomiast okazały się struny Cleartone .012-.053 (CT 7412), które przy krótszej menzurze naturalną koleją rzeczy stały się „twardsze” i sztywniejsze. To może być uciążliwe dla młodszych użytkowników, dlatego rekomendowałbym ich wymianę na „jedenastki” lub nawet „dziesiątki”. Jest jednak ważny pozytyw takiego setu strun – dzięki swej sprężystości pozwalają nam one na bardziej siłową grę akordami i generują mocny dźwięk, zaskakująco silny jak na parlora. Dźwięki, które wydaje Framus Parlor
FR FP 14 SV VNT (jak się okazuje akustyk z krwi i kości) są zatem pełne i nośne. Pudło rezonansowe poparte gryfem wyczuwalnie rezonuje i oddaje wszystkie nutki głośno, ale bez przesady. Projekcja alikwotów jest doskonale harmonijna – nic się tu nie zlewa i żadne składowe nie wyskakują przed szereg. Zaskakujące, bo oczekiwałem nadprojekcji środka. Pewnie, że w porównaniu z dreadnought będzie to wszystko bardziej płaskie, ale w miarę niska akcja strun i jakość osadzenia progów sprawiają, ze struny brzmią równomiernie, bez jakichś przykrych niespodzianek. Brzmienie w sensie czytelności dźwięków jest proporcjonalne na całej długości gryfu.
„Pod prądem” rzecz ma się nieco inaczej, lecz nie w sensie pięknej harmonii pasm i ich współgrania ze sobą, ale w kwestii barw i tonów. Wkrada się tu bowiem pewna metaliczna nosowość brzmienia, która nasuwa skojarzenia z rootsowym bluesem albo bluegrassem, w których to gatunkach taki sound ma jak najlepsze uzasadnienie. W miksie natomiast, z dowolnym składem (czy to folkowym, czy rockowym, czy popowym) stawiam dolary przeciwko orzechom, że ten ton również się obroni. Jest bowiem sprężysty, jasny, fingerstylowy i dźwięczny, zatem spokojnie odnajdziemy się z nim w większości muzycznych gatunków, wystarczy wyrobić sobie pewny aparat i mocną artykulację.
PRODUCENT: http://framus.com/
DYSTRYBUTOR: https://w-distribution.de/