Jakość efektów modulacyjnych to również najwyższa półka – próżno szukać tu sztucznych, płaskich brzmień, a ich ciągłość, płynność i spójność świadczy o perfekcyjnie dopracowanych algorytmach. Dobitnie świadczy o tym m.in. oktawer, który przy bendingu („poprzeczne” wibrato) odstraja sygnał wet dokładnie jak dźwięk dry, bez jakichkolwiek zakłóceń. Gitary akustyczne to już większa odpowiedzialność samego instrumentu za brzmienie. Do dyspozycji mamy bowiem cztery presety brzmienia i dwa wzmacniacze – legendarny Trace Elliot TA Series i Peavey Ecoustic Series. Obydwa różnią się od siebie zasadniczo – pierwszy to królestwo blasku i kryształowości dźwięków, idealny na scenę; drugi to już harmonijnie ustawione spektrum częstotliwości, można go stosować w każdej sytuacji studyjno-próbowo-koncertowej. Ogólnie brzmienie gitary akustycznej, przy odpowiednich ustawieniach korekcji, sprawia wrażenie jakby wychodziło z większego, szerokopasmowego głośnika, a nie z ośmiocalowego maleństwa. Efekty przestrzenne takie jak chorus czy flanger brzmią w tym przypadku po prostu bajecznie.
Oto realna wartość Peavey Vypyr VIP-1. Na koniec bas. Tutaj również mamy możliwość zaprogramowania czterech presetów i skorzystania z dwóch wzmacniaczy: Trace Elliot i Peavey. Zanim udało mi się uzyskać satysfakcjonujące brzmienie, musiałem popracować korekcją oraz potami gain, ale ostatecznie udała się i ta sztuka. Okazało się, że do ćwiczeń z basem, a nawet do akustycznych, kameralnych występów wystarczy głośnik 8 cali!