3. The Who – My Generation
Chciałem dać tutaj wspaniały akordowy riff z „Pinbal Wizzard”, ale wygrał jednak klasyk, jedynie o parę miesięcy spóźniony wobec „Satisfaction”. „My Generation” stał się większym hymnem pokoleniowym niż stonesowski standard. Miał o wiele większą siłę oddziaływania na młodych ludzi w tamtych czasach, także poprzez genialny riff Pete’a Towshenda.
4. Cream – Sunshine Of Your Love
Cóż poradzić na to, że riffy ukształtowały się w latach 60. w Wielkiej Brytanii i to one pozostają do dzisiaj najlepszymi, ikonicznymi przykładami na czym rockowe granie powinno polegać. Tutaj ponadczasowy przykład unisonowego motywu ze wszystkimi hard rockowymi atrybutami, jakie pół wieku później cały czas obowiązują. Eric Clapton & Jack Bruce w najlepszym wydaniu!
5. The Jimi Hendrix Experience – Purple Haze
Propozycja zza oceanu. Największy gitarzysta wg. wszystkich rankingów oczywiście rewelacyjnie radził sobie z riffami, bo jakżeby inaczej. Wiele z nich stało się nieśmiertelnymi i choć zawierają wiele brzmieniowego brudu to także dzięki temu są najbardziej autentyczne i emocjonalne ze wszystkich kiedykolwiek powstałych riffów. Posłuchajcie tego!
5. Van Halen – You Really Got Me
Tak, tak, wiemy że to kawałek The Kinks i to oryginalne wykonanie powinno się tu znaleźć, ale postanowiliśmy upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu – oddać Bogu co boskie (Eddie van Halen i jego geniusz, także riffowy), a cesarzowi co cesarskie (The Kinks – absolutni wybitni pionierzy rocka, zawsze w cieniu Beatlesów i Stonesów).
6. Black Sabbath – Iron Man
Król może być tylko jeden i zostawiliśmy sobie go na koniec. Tony Iommi trzaskał rewelacyjnymi riffami jak z rękawa i to na każdej płycie, a na pierwszych albumach to było po prostu czyste rockowe szaleństwo – motywy „War Pigs”, „Paranoid”, czy właśnie „Iron Man” stały się elementarzem rockowego grania.