7.Randy Rhoads
Kremowy Gibson Les Paul, szalejący Ozzy próbujący wznieść się ponad legendę Black Sabbath i „Crazy Train”. Czyż to nie były wspaniałe chwile? OK., są tacy, którzy wolą Rhoadsa z Jacksonem, ale ten kremowy Les Paul jest taki papieski, taki nieskazitelny. Na pewno tam u góry Randy gra na Les Paulu.
8.Bob Marley
No tak, kilku czytających pewnie się zakrztusiło. Wiadomo, reggae to nie jest muza, która pozwala gitarzystom na szczególne rozwinięcie warsztatu, eksponowanie swoich umiejętności itd. Bob jednakowoż potrafi bardzo sprytnie wykorzystać pewne strony barwy Les Paula w taki sposób, że idealnie wpasowywał się w brzmienie jego przebojów.
9.Gary Moore
Irlandzki bluesman, balladzista, a przez moment i heavyrockowiec (ktoś pamięta „After The War”?) to ambasador Gibsona i Les Paula przede wszystkim. Możemy wyliczać na palcach obu rąk ilość „gitarowych momentów” autorstwa tego muzyka, ale wystarczy wspomnieć „Still Got The Blues”. Przecież ten roztapiający serca numer, bez którego nie można wyobrazić sobie żadnej radiowej playlisty, zna nawet Wasza żona, narzeczona, kochanka lub najdroższy przyjaciel.