19.Steve Hackett
Wielki nieznajomy. Dlaczego? Kiedyś gdy pewna grupa aspirujących, młodych muzyków, którzy być może są już teraz osiadłymi na laurach tatusiami słuchającymi Madonny, podjęła dyskusję w pociągu, po koncercie (metalowym!), w której to dyskusji pojawiło się nazwisko tego gitarzysty. Nikt go nie znał, prócz jednego, niewysokiego młodzieńca. Stawiam na to, że z nich wszystkich tylko on wciąż interesuje się gitarową muzyką. Hacketta lubimy bardziej za GTR niż za GENESIS. Aczkolwiek są wyjątki.
20.Buckethead
Kolejny muzyk-przebieraniec w tym zestawieniu. Jego Gibson Les Paul jest powiększony niczym zestaw w KFC, ma killswitcha, piękny biały kolor i służy do wykonywania zabójczych dla drobiu riffów. O ile z facetów z Kiss można się pośmiać, o tyle spotkanie z Bucketheadem i jego gitarą w ciemnej ulicy może skończyć się zawałem. Wielbiciel gitarowej schizofrenii w kilku odmianach i producent niepowtarzalnych klimatów.
21.Pat Martino
Ostatnia pozycja w tym rankingu nie oznacza, że jest słabszy od tych powyżej. Jest niepowtarzalny, niepodrabialny i w dużej mierze niedoceniany jako jeden z najlepszych jazzmanów grających na gitarze. Przez swą chorobę musiał nauczyć się grać ponownie na swoim Les Paulu i udało mu się wrócić do wspaniałej formy. Na pewno jest także jednym z najbardziej eleganckich użytkowników tej gitary.