Bartek Bereska jako gitarzysta
Czy można nazywać ciebie gitarzystą progresywnym? Jak sam określiłbyś swój kierunek rozwoju i miejsce, w jakim obecnie się znajdujesz?
Bartek Bereska: Dla mnie nie istnieje ktoś taki jak gitarzysta progresywny, a to dlatego, ponieważ nie potrafię określić, czym właściwie jest rock progresywny, kiedy coś nim jest, a kiedy być już przestaje. Ale czy to ma znaczenie? Zabawne jest to, że grając w – tak zwanym – zespole progresywnym, nigdy nie byłem jakimś wielkim fanem tego gatunku i nie jestem w naszym zespole w tej postawie odosobniony. Gramy swoją muzykę, a to, jak ktoś ją zaszufladkuje, to już jest osobna kwestia, zdecydowanie dla nas mniej istotna. Jeśli musiałbym siebie umieścić w jakiś ramach gatunkowych, to stawiałbym na gitarzystę rockowego z zamiłowaniem do improwizowania.
Improwizowanie to jest ten aspekt muzyki, który od zawsze interesuje mnie najbardziej, element, nad którym cały czas intensywnie pracuję. Uwielbiam łączyć mocne granie z nieco bardziej wyrafinowanymi harmoniami, pozwalającymi rozwinąć skrzydła w improwizacji. Czyli nieuchronnie zmierzam w kierunku muzyki okołojazzowej… ale takiej z przytupem.